Wakacyjne żele Balea

Witam serdecznie w ten piękny, ciepły dzień tych, co to dziś lecą na rozpoczęcie roku i tych, którzy nadal mają wolne ;). Wakacje mijąją zbyt szybko :) to stwierdzenie, które zawsze oblega blogosferę po pierwszym września. To nie zmienia faktu, że mozemy je przy sobie na chwile zatrzymać ;) Chcociażby przez zdjęcia :) czy pamiątki;

A jednym z moich ulubionych sposobow, zeby zgarnac troche lata są super wakacyjne zapachy limitowanych edycji różnych kosmetyków. Jedne z nich to żele pod prysznic, których mam mnóstwo.
Żele Balea wygrałam w konkursie i dopiero niedawno zużyłam wszystkie. Recenzja będzie zbiorowa gdyż żele różnią się tylko zapachem i opakowaniami. 
Wszystkieżele bardzo dobrze się pienią i doskonale czyszczą naszą skórę. Opakowania są standardowe, jednak dzięki swojej grafice przykuwają wzrok. Każdy z żeli zawiera formułę Poly-Fructol, która ma na celu nawilżenie skóry i ochronę przed wysuszaniem. 
 Zapachy są "typowo" wakacyjne :) (od lewej)  Żel Cabana Dream to zapach brzoskwini i marakui :)  bardzo słodki i przyjemny :) Paradise Beach to połączenie kokosa i ananasa, które jakoś szczególnie nie przypadło mi do gustu a Tropical Sunshine z ekstraktem z pomarańczy i mango skradł moje serce :) to cudowny zapach, który będzie mi się kojarzył z wakacjami. Komu bym poleciła? Myślę, że żela Balea są na tyle popularne aczkolwiek czasami tak trudno dostępne, że każdy powinien wypróbować chociaż jednego :) Czy kupiłabym te kosmetyki? Tak :)

Wyspa na prerii

Wakacje. Dla niektórych to słowo znaczy bardzo wiele; kojarzy się z wypadami nad jezioro, słoneczną pogodą, opalaniem, spotkaniami z przyjaciółmi przy ognisku dla innych natomiast jest to długo wyczekiwana przerwa w żmudnej, monotonnej pracy, która albo zostaje wykorzystana "na maxa" albo... Przelatuje nam przed oczami i nie daje w żaden sposób wypocząć. Dlaczego o wakacjach? W sumie jadę na swój zasłużony urlop w miejsce, gdzie nie było mnie od 5? lat a mianowicie nad polskie morze. Nigdy nie lubiłam spędzać wakacji nad morzem. Zawsze wydawało mi się to nudne. Jak wiecie, uwielbiam góry i jestem Tatromaniaczką ;p aczkolwiek w tym roku potrzebuje po prostu się wyleżeć. Aktywny wypoczynek nie jest mi za pan brat. Ale dziś nie o tym. Dziś recenzja książki. Lubicie czytać? W sumie nigdy się nie chwale ile, gdzie i co czytam ale myślę, ze to fajna sprawa to czytanie :) No cóż, zapraszam Was na recenzje.

 "Wyspa na prerii" Wojciech Cejrowski, ZYSK IS-KA Wydawnictwo

Wojciecha Cejrowskiego każdy zna. A czy jego książki też są Wam znane? Jest ich kilka a Wyspa na prerii jest najnowszą. Książka opowiada o doświadczeniach Cejrowskiego związanych z posiadaniem rancza na prerii i przystosowywania się "nowego" w kręgach tubylców. 
Książka jest swego rodzaju pamiętnikiem a także poradnikiem i podręcznikiem. Tak, wiem, dużo tego aczkolwiek takie są fakty. WC opisuje swoje doświadczenia, tłumaczy pojęcia z którymi nie jesteśmy obeznani a także przekazuje nam swoistego rodzaju porady na temat życia na prerii. Książka jest pełna humoru, szczerze przyznam się że nie raz wybuchnęłam śmiechem podczas czytania jej. Jest to humor lekki i inteligentny. Książka przepełniona jest zdjęciami autorstwa WC ukazującymi prerię "na prawdę".
 Z książki można dużo dowiedzieć się na temat życia poza granicami wielkich miast takich jak NY czy Chicago. Jest to opowieść o spokojnym a mimo wszystko pełnym niespodzianek życiu na prowincji jednego z największych krajów świata. Jest to ta strona Ameryki, którą mogliśmy zobaczyć w Westernach, kiedy nasi rodzice zachwycali się konną jazdą bohaterskich kowbojów aczkolwiek pokazana od strony bardziej humorystycznej, od strony prawdziwego życia, bez hollywoodzkich gwiazd i przepychu. Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, że gdybym miała odwiedzić Amerykę to właśnie z tej strony - nie dla wielkich miast i sław tylko dla wiejskiego, preryjnego życia, które płynie w pełni spokoju po woli. 
Na wstępie powinnam wspomnieć o fizyczności tej książki. Przede wszystkim jest dziełem sztuki jeśli chodzi o okładkę, zdobienie stron i zdjęcia. Wszystko klei się tak bardzo do klimatu tej książki, że czujemy się tak, jak byśmy siedzieli obok Wojciecha Cejrowskiego w fotelu bujanym na tarasie domu na prerii. Książka ma dość duże litery, więc osoby z problemami ze wzrokiem na pewno dadzą rade przeczytać ten utwór. Twarda okładka sprzyja długiemu przechowywaniu książki. Strony są z papieru, który nie wchłania płynów (w miarę możliwości) więc można ją oblać zimnym, meksykańskim piwkiem z limonką podczas czytania i nie trzeba będzie wyrzucać jej do smietnika.
Podsumowując, serdecznie polecam tą książkę osobob w każdym wieku. Kojarzycie powiedzenie "Zimno ci? To poczytaj książkę o ciepłych krajach!". To jest właśnie ta książka, od której robi się ciepło na sercu i na duszy :). Koszt książki (po premierze, bo od razu ja wtedy zakupiłam) to 45zł. Warto. Serdecznie polecam. 

Ale się rozpisałam :) 

ZNACIE WC? LUBICIE??

KONSERWANTY




Konserwanty to nic innego, jak różnego rodzaju i pochodzenia związki chemiczne poprawiające właściwości danego produktu. 

Konserwantów używamy, aby przedłużyć trwałość lub przydatność do spożycia produktów spożywczych ale i przemysłowych. 

Konserwanty ZAPOBIEGAJĄ rozwojowi bakterii, grzybów i wirusów.

Konserwanty oznaczane są na opakowaniach symbolem E od E200 do E299

W kosmetykach konserwanty używane są aby uzyskać odpowiednią czystość mikrobiologiczną oraz zapobiegać rozwojowi drobnoustrojów a także jako środki dezynfekujące w preparatach dezodoryzujących.

Konserwanty są na drugim miejscu, zaraz po substancjach zapachowych, jeśli chodzi o najczęstsze wywoływanie alergii po użyciu kosmetyków.

Szkodliwe konserwanty  to; kwas benzoesowy (E210),  benzoesan sodu (E211), dwutlenek siarki (E220).

Astmatycy powinni uważać także na; siarczyn sodu (E221), siarczyn wapnia (E226) oraz wodorosiarczan potasu (E228).

Symboole E w przedziałach  200-203, 260-270 i 290-299 uważane są za nieszkodliwe.

Aspartam jest 200 razy słodszy od cukru.

Syndrom chińskiej restauracji to rodzaj alergii pokarmowej wywoływanej przez glutaminian sodu. Może on objawiać się zawrotami głowy, palpitacjami serca, zaczerwienieniem, a nawet chwilowym paraliżem

Formaldehyd, parabeny i thiomersal moga wywoływać choroby skórne, takie jak; pokrzywka, kontaktowe zapalenie skóry itp.

Kosmetyki naturalne także zawierają konserwanty w bardzo małym stężeniu (DHA, kwas  benzoesowy, kwas sorbowy, kwas salicylowy, glikole) 

Kosmetyki pozbawione konserwantów są trwałe przez 8 do 14 dni, w przypadku substancji przelanych do dozownika można przedłużyć ich trwałość do 2 tygodni natomiast trzymając je w lodowce - do 21 dni.




Mgiełka od Apis

Cześć! Czy Wam też upały nie dają spokoju? Ja już ledwo zipie ale prawdopodobnie już 16stego ma przyjść ochłodzenie. Wielkimi krokami zbliża się koniec wakacji, chociaż zajęcia dopiero pod koniec września ale już czuć to napięcie. No cóż, c o dobre szybko się kończy ;p
Dziś przedstawię Wam jedną z mgiełek Apis, które znajdowały się w urodzinowym Shinyboxie :)
Mgiełka znajduje się w buteleczce z atomizerem o pojemności 150ml. Buteleczka jest estetyczna, bez zbędnych ozdóbek, prosta ale nie razi oka. Atomizer w moich oczach to wygodny sposób aplikacji, tym bardziej, że mgiełki można używać jak płynu micelarnego i nie wchłania się niepotrzebnie w wacik, za co plus.
Mgiełka ma delikatny, przyjemny oliwkowy zapach, który zaraz po aplikacji znika. Mgiełka nie podrażnia skóry, delikatnie ja odświeża i schładza. Mgiełka to fajny pomysł na łagodzenie podrażnień po opalaniu :) po spryskaniu skóra ochładza się odpręża.
Ogólnie oceniam komsetyk na spełniający swoje zadanie aczkolwiek nie sądzę, że jest to kosmetyk, który każdy musi mieć w swojej kosmetyczce. Jest to fajna alternatywa dla toniku ale nie jest niezbędna. Jeśli ktoś jest zainteresowany to polecam spróbować, aczkolwiek   nie jest to konieczne.
Komu bym poleciła? Myślę, że osobom lubiącym eksperymentować.  Czy kupiłabym ten kosmetyk? Patrząc po działaniu tak, sprawdza się aczkolwiek nie mam potrzeby używania tego, więc raczej odpuszczę :).

Jak to jest z tym glutenem?

Ostatnio coraz częściej słyszy się o diecie bezglutenowej. Czym jest ta dieta? Co to w ogóle jest ten gluten? Szkodzi? A może pomaga? 

Gluten jest jednym z białek występującym w ziarnach zbóż i produktach z nich otrzymywanych, tj. kaszach, mąkach, pieczywach, płatkach itp. Gluten zawierają;
- pszenica (w postaci gliadyny i gluteiny),
-żyto (sekalina)
-jęczmień (hordeina)
-owies (awenina)
Gluten jest szczególnie niebezpieczny dla osób chorych na celiakie, posiadających nadwrażliwość na gluten i alergię na pszenicę,
Celiakia jest chorobą genetyczną, charakteryzującą się nietolerancją glutenu, co powoduje problemy z wchłanianiem składników odżywczych. Jedyną metodą walki z tą chorobą jest prowadzenie dożywotniej diety bezglutenowej.
Nadwrażliwość na gluten to te przypadki nietolerancji składnika, które nie powodują zaniku kosmków jelitowych jak w przypadku celiakii oraz wykluczają alergię na pszenice ale wywołują niepożądane objawy u osoby z nadwrażliwością.

Jakie są objawy nadwrażliwości na gluten?
Nadwrażliwość na gluten może powodować:
  • ból brzucha
  • bóle głowy
  • uczucie ciągłego zmęczenia
  • biegunkę 
  • wzdęcia 
  • zaparcia 
  • drętwienie i bolesność kończyn 
  • osłabienie/omdlenia 
  • pieczenie w przełyku 
  • nudności i wymioty 
  • uczucie przelewania w jelitach 
  • zapalenie języka
Czym jest dieta bezglutenowa? Jak sama nazwa wskazuje jest to dieta uboga w gluten. Za produkty bezglutenowe uznaje się produkty przetworzone, których zawartość glutenu nie przekracza 20mg na kg lub takie, które glutenu po prostu naturalnie nie zawierają. 
 
Glutenu naturalnie NIE zawierają: 
-kukurydza, 
-ryż, 
-ziemniaki, 
-soja,
 -proso, 
-gryka, 
-tapioka, 
-amarantus, 
- maniok, 
-soczewica, 
-fasola, 
 -orzechy,
-mięso,
 -owoce 
-warzywa.

Dieta bezglutenowa-dla kogo? Jak już wiemy, przede wszystkim jest to dieta, którą muszą stosować osoby posiadające nadwrażliwość na to białko bądź celiakię a czy my możemy spróbować? Jeśli nie posiadasz stwierdzonych schorzeń z glutenem związanych a objawy pojawiają się u Ciebie po konsumpcji któregoś ze składników posiadających gluten warto skonsultować się z lekarzem. Należy pamiętać, że jak każda dieta eliminacyjna (jeśli by przyszło Wam do głowy się na niej odchudzać) i ta może być niekorzystna dla zdrowia, bo niewłaściwie stosowana może nie dostarczyć organizmowi potrzebnych substancji odżywczych. Dlatego też, przy jakiejkolwiek zmianie w diecie należy kontaktować się z lekarzem. 


Stosujecie dietę bezglutenową?
Macie jakieś doświadczenia związane z glutenem?

Dość duże zaskoczenie...


Dziś przychodzę do Was z zapowiedziom rozdania, już kolejnego, w którym będą do zdobycia super nagrody. A tymczasem zapraszam Was na recenzję żelu pod prysznic Dove, który bardzo mnie zaskoczył. 

Dove Gentle Exfoliating to unikalne połączenie żelu pod prysznic i delikatnego peelingu. Drobinki krzemionki usuwają martwy, przesuszony naskórek i pogłębiają działanie oczyszczające skórę, pozostawiając ją na długo delikatną i gładką. Ponadto poprzez właściwości złuszczające, a także dzięki odpowiedniej zawartość składników opartych o formułę Nutrium Moisture™ wzbogaconą o lipidy, nawilżenie wnika w jeszcze głębsze warstwy skóry. Codzienne stosowanie żelu przywróci jej naturalne piękno, blask i odżywienie.

Kosmetyków Dove nigdy z chęcią nie używałam. Zawsze wydawały mi się trochę przereklamowane. Kiedy w urodzinowej edycji Shinybox w ramach subskrypcji otrzymałam ten żel nie byłam do niego przekonana.  
Żel znajduje się w butelce o pojemności 250 ml z trwałym zamknięciem, które nie odrywa się z zawiasków. Butelka jest estetyczna, w delikatnych kolorach. 
Zapach jest bardzo przyjemny. Delikatny i odprężający. Co najbardziej zdziwiło mnie w tym żelu to fakt, że fantastycznie się pieni, dzięki czemu możemy zażywać kąpieli bez użycia gąbki, co jest dla mnie wielkim plusem, gdyż bardzo często będąc na siłowni zapominam gąbki, a w przypadku tego żelu nie potrzebuje jej w ogóle. Ma bardzo przyjemną konsystencję i ciężko przestać używać go podczas kąpieli:) otula nas bardzo przyjemną delikatną i mięciusią pianką :) ciężko jest mi to jakoś "profesjonalnie" określić, aczkolwiek mega przyjemna sprawa. Peelingujące mikrogranulki są delikatnie wyczuwalne ale sądzę, że jest ich za mało aby jakkolwiek peelingowały skórę. Poza tym, skóra po użyciu tego ksometyku wydaje się być nawilżona, co da się poczuć po ukończeniu kąpieli. Bardzo fajny efekt. Ogólnie jestem zachwycona tym kosmetykiem mimo minusów jakie posiada. Daje możliwości, których nie posiadają zwykłe żele pod prysznic i można  śmiało używać go na wyjeździe, bez gąbki :) super sprawa:)
Komu bym poleciła? Mogę śmiało powiedzieć, że warto go wypróbować, więc wszystkim. Czy kupie ten kosmetyk? Już kupiłam :)


Lece kochani i nadrabiam zaległości związane z waszymi blogami. Co u Was???
Kochane i kochani! :) Zapraszam Was serdecznie na bloga spam2506.blogspot.com :) na prawde warto!!!

WYNIKI ROZDANIA :)

Witam. WIem, że z dużym opóźnieniem ale dziś podam Wam wyniku rozdania.
Niezmiernie ciesze sie , że w rozdaniu wzięło udział aż tyle osób. Co więcej, szykuje dla Wask olejne super rozdanie :)
no więc:



Gratuluje. Zwyciezcow prosze o kontakt na maila azaborowsk@gmail.com

Winogron.

Tak jak w poprzednim poście dziś pokaże Wam krem do twarzy. Nigdy nie używałam kremów do twarzy firmy Alterra a słyszałam o nich same pozytywy więc zaryzykowałam i kupiłam jeden z nich. Jakie są moje wrażenia odnośnie stosowania kremu? Zaraz się dowiecie.




Początkowo myślałam, ze krem jest ogórkowy ;p nie przypatrzyłam się opakowaniu i zwiodła mnie kolorystyka. Kartonik jest kolorowy i dość mały, dostosowany do wielkości tubki kremu. Kolorowy, przyciąga wzrok, nie mam zastrzeżeń. Tubka utrzymana w tej samej kolorystyce co kartonik, wykonana z miękkiego plastiku, ma pojemność 50ml i  zakręcona jest matowym koreczkiem. Zwyczajne, proste i wygodne rozwiązanie. Tubka ma mały otworek który dozuje cienkie strużki kremu, są w miare wystarczające.
 Krem ma lekko cytrusowy zapach, lecz nie z tych świeżych, jest lekko duszący. Konsystencja kremu jest bardzo ciekawa, gdyż gdy się go wyciska krem lekko się leje i nie wydaje się gęsty natomiast przy aplikacji jest zwarty i trzeba go wykorzystać dość dużo.Po nałożeniu ma się uczucie ciężkiej skóry aczkolwiek jest ona wygładzona i lekko zmatowiona. Czasem poczułam jakby zdrętwienie na twarzy po użyciu tego kremu. Ogólnie krem bardzo dobrze nawilża skórę. Cena komstyku to około 10 zł. 
Mam mieszane uczucia co do tego kremu. Spełnia swoje zadanie, czyli nawilża, natomiast mam wrażenie , ze nie jest to odprężające nawilżanie. Komu bym poleciła? Ciężko mi stwierdzić. Czy kupie ten krem ponownie? Zastanowię się nad tym głęboko.



KOCHANI!!! OSTATNIE DNI ROZDANIA!!!
http://agnes-show.blogspot.com/2015/06/rozdanie-make-up-box-1606-1707.html

Niespodzinka od Garniera

Ostatnio brakuje mi zaufania do produktów drogeryjnych ale mimo to nie przestaje robić coraz to nowych zapasów. Stwierdziłam, ze najpierw skończę swoje zapasy a dopiero potem kupie coś nowego, bo już mi się to wszystko nie mieści... Pamiętacie Rossmanowską promocje na produkty do pielegnacji twarzy? Zakupiłam na niej krem od Garniera. W sumie ani o nim nie czytałam ani nie widziałam na blogu ale jakoś tak dobrze mi się go oglądało ;p więc zaryzykowałam :)



Garnier odżywczy krem balsam znajduje się z tubce, zapakowanej w kartonowe pudełeczko. Opakowanie jest bardzo estetyczne i przyciąga wzrok. Tubka jest różowa, miękka ale solidna.
Można z niej wycisnąć odpowiednia ilość kosmetyku.
Krem jest koloru białego, ma bardzo zwartą konsystencję ale mimo to nie obciąża skóry. Bardzo dobrze się rozprowadza i jest wydajny, nawet bardzo. Ma przyjemny, słodko-świezy zapach, troche przypominający arbuza :). Nie pozostawia tłustego filmu i szybko się wchłania. Poza tym skóra się po nim nie świeci, co jest dla mnie wieelkim plusem. Po nałożeniu skóra wydaję się być miękka i nawilżona przy czym krem działa łagodząco na podrażnienia. Po dłuższym stosowaniu kremu skóra twarzy przestała się tak szybko wysuszać i teraz jest cudownie miękka. Bardzo polubiłam ten krem i mimo fakty, że używam kilku na zmianę to tego używam najczęściej :) Ogólnie uważam krem za bardzo dobry kosmetyk. Serio. Jest tani, ogólnodostępny i spełnia swoje zadanie. Komu bym poleciła? Osobom, które potrzebują nawilżenia skóry :) spisuje się :) Czy kupie ten krem ponownie? Tak :)

ShinyBox - Birthday Edition - Czerwiec 2015

Witam. Z ShinyBox'em przychodzę do Was po raz pierwszy, gdyż sama mam z nim po raz pierwszy do czynienia. Skusiła mnie urodzinowa promocja i słuchy o tym, ze w pudełku ma znaleźć się odżywka do rzęs Magic Lash. Nie przedłużając prezentuję Wam zawartość pudełeczka :)


 Silcare masełko do skórek Cuticle Butter Soft Touch- produkt pełnowymiarowy, 9zł/12ml- w sumie się z ni9ego ciesze bo sama nigdy bym takiego nie kupiła a moje skórki potrzebują odnowy
 Magiclash serum stymulujące wzrost rzęs, 99zł/5ml. produkt pełnowymiarowy - na nie w sumie czekałam, ze względu na naturalne składniki. Rzęsy mam ładne ale może będą jeszcze ładniejsze ;p nie ryzykując ich wypadania od różnych sztucznych specyfików zdecydowałam się na MagicLash
 Glazel Visage cień do powiek wypiekany terracotta, 30zł/9g produkt pełnowymiarowy - kompletnie nie mój kolor ale cóż, może na powiece inaczej się zaprezentuje
 LillaMai peeling algowy do ciała, 2x 50 ml, 51zł/120 ml - ogólnie twierdzę, że wolałabym jeden peeling i coś w zamian. Nie znam firmy, oby była dobra :)
Aktualizacja: w komentarzach Monika zauważyła, w pudełeczku powinien byc jeden peeling, nie dwa. Ktoś się pomylił i dostałąm jeden w gratisie :)
 Apis mgiełka do twarzy i ciała, 24zł/150 ml produkt pełnowymiarowy - jakoś nie czuje potrzeby jej użycia, fajny ale nie niezbędny gadżet. Firmy nie znam.
 Dove peelingujący żel pod prysznic Gentle Exfloating, 11,45zł/250 ml produkt pełnowymiarowy - lubię Dove i nawet się z niego ciesze, dostałam go jako prezent z zamówień z subskrypcji
Dodatkowo próbki kremów Skin79 BB Hot Pink i BB VIP Gold oraz bony zniżkowe na soczewki i okulary z których nie skorzystam i 14 dniowy pakiet diety za free, który myślę, że jest fajnym prezentem.

Ogólnie swoje pierwsze pudełko ShinyBox uważam za średnio udane. Ciesze się z odżywki, masełka do skórek i żelu Dove, resztę też chętnie przetestuje ale jak dla mnie szału nie ma, tym bardziej, że to edycja urodzinowa. Za pudełeczko dałam 44zł z kodem rabatowym na 5 zł, więc i tak uważam że bardzo się opłacało. Do gustu bardzo przypadło mi samo opakowanie, gdyż jest przepiękne i bardzo eleganckie za coi plusik ;) na pewno się przyda :)

Poza tym chciałabym Wam się pochwalić moją wygraną w konkursie u MARTY a mianowicie serum Murier Paris <3 mam dziś szczęście. Pozdrawiam Cię Marto serdecznie :)


Zamawiałyście Shinyboxy? Może tego? Jak wrażenia???

Hydrożel, Rival de Loop

Cześć kochani! Jak wam mija czerwiec? U mnie pogoda okropnie się popsuła i strasznie mi się wszystkiego odechciewa. Mam pytanie: ZAMAWIACIE SHINYBOXY? CO O NICH SĄDZICIE?

Tymczasem chciałabym pokazać Wam pewien żel do twarzy, w sumie fajny produkt :). Przeczytałam o nim na jednym z blogów i bardzo mnie zainteresował. Niestety, na którym blogu nie potrafię powiedzieć...



Żel znajduje się w maleńki, przeźroczystym w moich oczach eleganckim opakowaniu z pompką. Opakowanie jest wytrzymałe i poręczne, pompka jest plastikowa natomiast buteleczka szklana. Pompka dozuje odpowiednią ilość kosmetyku.

Żel nie jest wodnisty i bardzo łatwo się rozsmarowuje. Ma niebieskawy kolor (buteleczka jest przeźroczysta), który przypomina mi jakąś rajską ,egzotyczną plażę :). Kosmetyk ma bardzo silny zapach, który na początku bardzo mi przeszkadzał. Pachnie jak mocne, męskie perfumy, lecz takie z duszących. Miałam przestać go używać, ale stwierdziłam, że przyzywczaje się i faktycznie po czasie przestał mi przeszkadzać. Żel szybko się wchłania pozostawiając na skórze początkowo suchą warstwę, która w efekcie końcowym daje uczucie nawilżenia . Krem faktycznie sprawia, że skóra wydaje się gładsza i bardziej sprężysta. Ja akurat używałam go jako podkład pod inny krem aczkolwiek sądzę, że jest bardzo fajny. Żel ten nie jest jakąś nowoczesną rewelacją, która ma milion bajerów aczkolwiek sprawuje się bardzo dobrze, co się ceni, bo jest produktem bardzo tanim a dobrym. Lubie takie kosmetyki. Robi to co ma robić. Komu poleciłabym ten kosmetyk? Myślę, ze to jeden ze zwykłych, dobrych kosmetyków aczkolwiek nie niezbędnych, a więc mogę dać moją rekomendację i polecę osobom zainteresowanym kupnem. Czy kupie ten kosmetyk ponownie? Myślę, że tak.

PRZYPOMINAM  O ROZDANIU!
http://agnes-show.blogspot.com/2015/06/rozdanie-make-up-box-1606-1707.html